Conchita Wurst (fot. Wikimedia Commons)
Conchita Wurst (fot. Wikimedia Commons)

Conchita Wurst, czyli pomysł na biznes

Redakcja Redakcja Społeczeństwo Obserwuj notkę 18

Świat ma drag queen Conchitę Wurst, my - androgynicznego modela Mateusza Magę i metroseksualnego wokalistę Michała Szpaka. Coraz częściej karierę robią postaci, których najważniejszą cechą jest posiadanie cech obu płci. 

Czy męsko-damskie przebieranki to sposób na zaistnienie w show biznesie, znak czasów, czy większa odwaga w ujawnianiu swojej odmienności płciowej? 

- Po to, żeby zostać zauważonym, niektórzy gotowi są zostać małpą – mówi producentka pokazów i promotor mody Dorota Wróblewska. - Na chwyt podwójnej płci łapią się artyści,  wywołując przy tym niezłe wrażenie. Ale nadużywanie tego, jak zauważamy w ostatnim czasie, powoduje, że staje się to trochę niesmaczne – zauważa profesor Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny.

O Conchicie Wurst – kobiecie z brodą - pisały chyba wszystkie światowe media. Po zwycięstwie w konkursie Eurowizji w 2014 r. hasło „Conchita Wurst” było jednym z najczęściej wyszukiwanych w Internecie. Thomas Neuwirth – bo tak się naprawdę nazywa Conchita Wurst - jest austriackim wokalistą, występuje jako drag queen i działa rzecz środowisk LGBT. Na potrzeby medialnego wizerunku wykreował swoje alter ego, które nazwał Conchita Wurst. Jak twierdzi, zrobił to rzecz walki z dyskryminacją i brakiem tolerancji, z jakimi miał do czynienia. 

- Conchita to była ewidentna, bardzo świetnie przygotowana, totalna prowokacja kulturowa, niszcząca stereotypy. Od czasu do czasu przeżywa się takie wstrząsy w historii sztuki, ale zawsze łączyło się to z takimi przepychankami, niechęcią do nowego, a tu zauważmy, że zjawisko przyjęło się dosyć miękko i psychologicznie bezproblemowo – ocenia profesor Nęcki.

Dorota Wróblewska zauważa, że gdyby Conchita nie była z brodą i w „kiecce”, pewnie nikt by nie zwrócił na nią uwagi. - Cel zostało osiągnięty. Na świecie dużo się mówi o tolerancji, o otwartości na inność, żebyśmy akceptowali homoseksualistów, odmieńców itp. Homoseksualizm był zawsze, ale nie było takiego cyrku. Teraz wszyscy zaznaczają swój teren poprzez ubranie. Ten krzyk jest zupełnie niepotrzebny. Być może takie epatowanie wizerunkiem jest czymś w rodzaju buntu? – zastanawia się kobieta.

Profesor Nęcki uważa, że „conchit” będzie więcej i że tendencję tę możemy zaobserwować także w Polsce. – Na naszym gruncie też są artyści, którzy na tym seksualnym, podwójnym wyglądzie będą chcieli coś ugrać, oni też zdają się kontynuować tę konfrontację ze stereotypami – mówi.

Pierwszym, który wzbudził kontrowersje swoim wyglądem, był Michał Szpak – młody wokalista i tekściarz pop-rockowy, który „wypłynął” po programie talent show X-Factor w 2011 r., w którym zdobył II miejsce. Szpak zwracał uwagę kobiecym strojem, choć jak sam podkreślał, jego kreacje były „typowo męskie”, a on sam jest po prostu metroseksualistą. Jego znakiem rozpoznawczym był mocny makijaż, długie, pomalowane paznokcie, buty na wysokich obcasach i obcisłe leginsy. 

Profesor wyjaśnia, że metroseksualizm, o którym mówi Szpak, to nowe pojęcie. - Takie osoby pokazują siebie jako bardzo nowoczesne w ubieraniu się, w malowaniu, w sztucznych rzęsach, w zapachach. itp. Osoby, które łamią konwencję mężczyzny robotniczego, gdzie ma być twardo, kwadratowo i szaro. Pokazują kolor, zabawę, luz i fale – tłumaczy Nęcki. Dodaje, że metroseksualizm jest mieszany często z homoseksualizmem.

Według definicji, metroseksualizm to styl upowszechniany wśród młodych mężczyzn przez współczesną kulturę masową, w którym szczególną rolę odgrywa skupienie na własnej cielesności, podążanie za modą, korzystanie ze zdobyczy kosmetyki, przywiązywanie wagi do własnej atrakcyjności – cechy dotychczas kojarzone z kobiecością. 

Żeński styl wykorzystuje dla swojego medialnego wizerunku też inny bohater popularnych portali - Mateusz Maga, model o androgynicznej urodzie łączącej cechy męskie i kobiece.  Chłopak wystąpił  w ubiegłym roku w programie reality show „Top Model” i wróżono mu światową karierę. Mateusz ma delikatny kobiecy głos, swój image podkreśla długimi włosami i kobiecym strojem.

Ostatecznie odpadł z programu, jednak udało mu się zrobić sporo zamieszania wokół siebie. Jego zdjęcia zaczęły się pojawiać w wielu serwisach, on sam udzielał wywiadów, w których tłumaczył swoją odmienność i kontrowersje, jakie wzbudza. Efektem tego zamieszania są pierwsze kontrakty reklamowe.

Dorota Wróblewska zauważa, że męsko-damskie przebieranki to sygnał, że artysta ma jakiś problem osobowości. - Ci ludzie są na jakimś rozdrożu, czegoś poszukują. Poprzez swój wizerunek są bardzo kontrowersyjni, dyskusyjni, ale to wszystko trwa przez chwilę. Był Szpak i nie ma Szpaka. Nie będziemy za chwilę pamiętali, co zrobił, a jedynie jak wyglądał – mówi. 

- Przeszkadza mi, że ludzie zaczynają brnąć w te przebieranki, zaczynają grać tych, którymi nie są. Tylko po to, żeby zwrócić uwagę. Fajnie, jeśli ktoś zaznacza swoją osobowość, która jest. Warhol też przyciągał, tyko że między nimi a Warholem jest taka różnica, że on był artystą, że miał osiągnięcia, że coś robił. Niech za tą stylizacją coś idzie, jakiś dorobek artystyczny, nie tylko sama szmata – mówi Wróblewska.

Zdaniem profesora Nęckiego, jeśli ktoś ma cechy androgyniczne płci przeciwnej, jak np. Maga, to „lekko je podkręciwszy, może wykorzystać to na scenie i w życiu jako atut”. Dodaje jednak, że jest to „prościutki chwyt i on się przejada. Wróżę mu na szczęście szybkie zejście z estrad, ze scen i szybki upadek – ocenia profesor.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Michał Szpak (fot. Facebook)
Michał Szpak (fot. Facebook) Mateusz Maga (fot. Facebook)

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo