Balcerowicz o franku: Nie idźmy drogą Orbána

Redakcja Redakcja Gospodarka Obserwuj notkę 53

- Ludzie mieli wybór: mogli iść na bardziej ryzykowane rozwiązania, na którym zarabiali płacąc niskie raty; lub mogli płacić więcej zaciągając kredyt w złotówkach. Nie może być tak, że ktoś idzie na ryzykowną - ale bardziej zyskowną opcję - i jak długo na tym zarabia, to jest dobrze. Ale jak zaczyna się realizować to ryzyko, zaczynają się problemy, to zaczyna się naciskać na polityków, żeby odkręcili sprawę - mówił na antenie TOK FM prof. Leszek Balcerowicz, komentując sytuacje „frankowiczów”, którzy protestują i domagają się pomocy od rządu.

Balcerowicz uważa, że rząd nie powinien mieszać się do kwestii kredytów we frankach, jeśli doszłoby jednak do sytuacji, że politycy włączyliby się w tę sprawę, to byłoby to najgorsza opcja. Były wicepremier krytykował rozwiązania, jakich dokonano na Węgrzech rządzonych przez Victora Orbána. - Zawęża się w ten sposób zakres wolności, żeby nie było żadnego ryzyka i lądujemy w jakimś interwencjonalistycznym systemie – ocenił.

Nie zgadzał się też z oceną Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha, który uważa, że kredyty hipoteczne we frankach były "narzędziem spekulacji". - Trochę się dziwię, że przedstawiciel organizacji nawiązującej do proroka wolności - Adama Smitha - używa socjalistycznego określenia "spekulacja". Podstawą zachodniej cywilizacji jest to, że umowa jest wiążąca. Chyba, że się wykaże się, iż umowa była niezgodna z prawem. Musi to być udowodnione, a nie powiedziane, że mamy do czynienia ze spekulacją. Jestem zdziwiony, że socjalizm wraca - stwierdził prof. Balcerowicz.

W sobotę w Gdańsku, Krakowie, Warszawie, Łodzi i Wrocławiu „frankowicze” wyszli na ulice. Domagali się pomocy od państwa. Kredytobiorcy mają żal, że rząd nie naciska na banki, które kilka lat temu kusiły tanimi kredytami.

 

 

 

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka